niedziela, 24 listopada 2013

Jezus Chrystus Król Wszechświata





Jezus Chrystus Król Wszechświata

Kiedy Jezus żył na ziemi, nikt nie uważał Go za króla. Nikt też nie podejrzewał, że może być królem. On sam, gdy kilkakrotnie próbowano obwołać Go królem, nie zgodził się na to. Nigdy też za czasów swej publicznej działalności nie powiedział o sobie, że jest królem. Jezus bardzo wiele mówił o Królestwie Bożym, ale zawsze podkreślał, że jest to zupełnie inne królestwo niż to, o którym myśleli Jego słuchacze. 

Kiedy matka synów Zebedeusza prosiła, aby jej synów umieścił w swym królestwie po swej prawej i lewej stronie, odpowiedział jej bardzo ostro: „Nie wiecie, o co prosicie...” podkreślając po raz kolejny, że nawet Jego najbliżsi nie rozumieli natury Królestwa, które głosił. Tak zresztą jest i do dziś. Nikt nie zna natury tego Królestwa, jeśli go nie oświeci Duch Prawdy

Jezus wyznaje przed Piłatem: Tak, jestem królem
 
Wyznaje, że jest królem, ale czyni to w najgorszym po ludzku momencie, wtedy, kiedy Jego sprawa jest już przegrana, a zguba postanowiona – w czasie procesu prowadzonego przez Piłata. W tamtych okolicznościach Jego wyznanie mogło być tylko przedmiotem kpin i szyderstwa i tak też się stało. 

Jezus przyjął bez protestu koronę z ciernia, trzcinę zamiast berłastrzęp czerwonego żołnierskiego płaszcza.  
Zamiast korony chwały, przyjął koronę hańby.    
   
Czemu Jezus – nasz Król – tak postąpił?
Królestwo Jezusa to ciągle Królestwo  Prawdy, w które nie sposób uwierzyć bez pomocy Ducha Świętego.

Jezus Chrystus jest Królem Wszechświata

– całego kosmosu, gdyż prawda, którą On sam jest i którą objawia, jest  Prawdą Trójcy Świętej.












niedziela, 17 listopada 2013

Lectio divina na XXXIII Niedzielę Zwykłą "C" – 17.11.2013r.


                            Czas świadectwa

Wielu ludzi mówi: „żyjemy w ciężkich czasach”. 
Mądrzy powiedzą: „czasy zawsze były trudne, dziś są po prostu inne”. 
Mówiąc szczerze, ciężko się z tym nie zgodzić. 
Każde pokolenie ma swoje trudności, z którymi przychodzi się zmierzyć; 
„krzyże”, które trzeba nieść, "znaki czasu", które trzeba rozeznać. 
Jednym z takich znaków jest niezdrowe oczekiwanie na koniec świata. 
Niedawno datą „oczekiwanego” końca był  21 grudnia 2012 r. I co? 
 Obudziliśmy się następnego dnia, witając się żartobliwie:  
Witaj dzień po końcu świata. 
Ci, którzy z szewską pasją wydzierali kartki z grudniowego kalendarza 
nie różnili się od uczniów Jezusa, 
którzy - w nawiązaniu do zapowiedzi świątyni - pytali Jezusa:  
Panie, kiedy to nastąpi i jakie znaki towarzyszyć będą? 







LECTIO -  CZYTAJ    
                              

Gdy niektórzy mówili o świątyni, że jest przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami, Jezus powiedział: «Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony». Zapytali Go: «Nauczycielu, kiedy to nastąpi? I jaki będzie znak, gdy się to dziać zacznie?». Jezus odpowiedział: «Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem i będą mówić: „Ja jestem” oraz „nadszedł czas”. Nie chodźcie za nimi. I nie trwóżcie się, gdy posłyszycie o wojnach i przewrotach. To najpierw musi się stać, ale nie zaraz nastąpi koniec». Wtedy mówił do nich: «Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie. Lecz przed tym wszystkim podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą do królów i namiestników. Będzie to dla was sposobność doskładania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić. A wydawać was będą nawet rodzice i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie».
                                                                                              Łk 21, 5-19


        





MEDITATIO -   ROZWAŻAJ 


Po przeczytaniu dzisiejszego fragmentu Ewangelii, ktoś może stwierdzić:
„nie opłaca się” być uczniem Jezusa. Dlaczego? Biorąc pod uwagę myślenie współczesnych ludzi: "tracę wszystko - dostając niewiele"!
Na szczęście na współczesne myślenie nakłada się Boża optyka.
Otóż ucznia Jezusa według Ewangelii nie czeka łatwe życie.
Ze słów Jezusa wyłania się złożona wizja przyszłości ziemskiej i eschatologicznej. 
Jezus zapowiada powrót do chaosu i bezładu, który przywołuje na myśl stan natury sprzed dzieła stworzenia: Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód (Rdz 1, 2).
Także relacje ludzi dotknie ów chaos: powstanie naród przeciw narodowi… 
Nastaną prześladowania, uwięzienia i niesprawiedliwe posądzanie. 
Z jakiego powodu?
Z powodu wiary w Jezusa. Najbardziej zaskakujące jest to, że Jezus zapowiada, że trzeba będzie postawić relację z Nim wyżej od relacji z ojcem i matką. 
Zaskakuje jest również użycie czasu przyszłego w omawianym fragmencie Ewangelii. 
Nie trzeba być prorokiem w stanie uniesienia by zdać sobie sprawę, że owo „będą prześladować”, „będą was wydawać” realizuje się na naszych oczach.
Dziś prześladują, dziś wydają, dziś jesteście w nienawiści.
Jest jednak nadzieja przebijająca się z tej niezwykle realistycznej wizji Jezusa. 
Nadzieja jest w Nim. I mimo tego, że towarzyszy nam lęk przed niesprawiedliwym oskarżeniem, konfliktami, to Jezus zapewnia, że włos z głowy wam nie zginie.Ocalenie zaś życia nie odnosi się do życia li tylko ziemskiego, ale wykracza poza to życie. 
Tak naprawdę nie zrozumiemy do końca Ewangelii bez myślenia o życiu wiecznym.
Ujmujące są słowa Benedykta XVI z encykliki o chrześcijańskiej nadziei: 
Perspektywa Sądu Ostatecznego od najdawniejszych czasów oddziaływała codziennie na życie chrześcijan, stanowiąc jakby kryterium według którego kształtowali swoje życie doczesne. Wiara Chrystusa nigdy nie patrzyła tylko wstecz, ani też tylko wzwyż, ale zawsze również w przód, ku godzinie sprawiedliwości, którą Pan zapowiadał wielokrotnie.
Jakże pocieszające słowa!




   
     





ORATIO -  MÓDL SIĘ


Panie Jezu, wielokrotnie zdarza się, że moja wiara jest wyśmiewana,
kpi się z mojej modlitwy, wystawia się mnie na próbę.
Oddaję Ci to Panie Jezu.
Proszę Cię o łaskę wytrwania w próbach wiary. 








CONTEMPLATIO - ACTIO - ŻYJ SŁOWEM
 

Dziś tak wielu chrześcijan jest prześladowanych.
Ofiaruj prace i obowiązki dnia codziennego w ich intencji.
Proś innych o modlitwę za tych, którzy cierpią dla Jezusa.


Przemysław Rudnicki
http://www.ssb24.pl/niedziele,147,0








sobota, 9 listopada 2013

Lectio divina na XXXII Niedzielę Zwykłą „C” 10.XI.2013r




Wierzę w zmartwychwstanie?

 

 







 LECTIO -  CZYTAJ     
                        

Wówczas podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób: „Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: «Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu.» Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie. Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę.” 
Jezus im odpowiedział: „Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa «O krzaku», gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją.”
                                                                          [Łk 20, 27-38]


Kontekst

       Jezus jest już w Jerozolimie i naucza codziennie w świątyni 
[19,47n; 21,37n], dając się poznać jako jedyny prawdziwy Nauczyciel w odróżnieniu od arcykapłanów (saduceuszów) i uczonych w Piśmie, którzy zostają stopniowo zdemaskowani jako uzurpatorzy (20,17nn. 25n. 41-44. 46n). Tracąc autorytet w oczach ludu czują się zagrożeni w swojej pozycji i dlatego nieustannie atakują Jezusa dążąc do Jego unicestwienia
      W dyskusjach z Jezusem nie szukają prawdy lecz manipulują słowem Boga, by osiągnąć swój „cel polityczny”: kompromitację i wyeliminowanie Jezusa 
(por. pytanie o władzę 20,1-8; kwestia podatku dla Cezara 20,20-26). Mądrość Jezusa zamyka im usta – Jego adwersarze raz po raz są zmuszeni zamilknąć (20,7. 26. 40) – lecz niestety ich zatwardziałość nie pozwala im się otworzyć się na szczery dialog, który mógłby ich doprowadzić do wiary. Pomimo tej ich nieszczerości Jezus bardzo poważnie traktuje stawiane przez nich pytania i udziela odpowiedzi, które nie przestają zdumiewać i zachwycać swoją głębią nawet niewierzących.

Struktura

            Perykopa dzieli się na siedem koncentrycznie ułożonych segmentów tworzących sekwencję: A-B-C-D-C’-B’-A’. W segmentach A i A’ (27-28a. 39-40) występuje inkluzja czyli „klamra” wyznaczająca początek i koniec perykopy, utworzona przez pary podobnych wyrażeń: saduceusze i uczeni w Piśmie [27.39]; Nauczycielu... [28.39]; czasownik pytać [27.40].
           Elementem wspólnym segmentów B [28bcd] i B’ [37-38] jest wzmianka do Mojżesza-prawodawcy i cytaty z Tory. Saduceusze powołując się na autorytet Mojżesza chcą sprowadzić do absurdu wiarę w zmartwychwstanie, a Jezus wykazuje, że prawda o zmartwychwstaniu jest zawarta już w Pięcioksięgu.
           Kolejne dwa segmenty również zestawione są na zasadzie kontrastu. 

W wypowiedzi-pytaniu saduceuszów [C – ww. 29-32] powtarza się trzykrotnie motyw śmierci i dwukrotnie – wzmianka o bezpotomności. Natomiast riposta Jezusa [C’ – 34-36] objawia niepojętą dla saduceuszów rzeczywistość „przyszłego wieku”, w którym ustaje konieczność walki z nieubłaganym prawem śmierci poprzez dążenie do zrodzenia potomstwa, a dzieci Boga uczestniczą w zmartwychwstaniu (trzykrotna wzmianka).
           W samym centrum perykopy oba światy niejako splatają się ze sobą w pytaniu o możliwość i sens zmartwychwstania [D – 33]. W wypowiedziach saduceuszów [28-33] zauważamy nagromadzenie terminów opisujących życie ludzkie w kategoriach czysto doczesnych (7x żona; 4x brat; 3x idea bezdzietności; 4x umierać).
           W wypowiedziach Jezusa zaś [34-38] mamy cały szereg terminów oddających rzeczywistość świata przyszłego i jedyną relację, która przetrwa jako najważniejsza w świecie przyszłym - synostwo Boże (5x Bóg; 3x synowie; 5x zmartwychwstanie lub pokonanie śmierci; 2x życie).
            Kunsztowna struktura perykopy ma pomóc czytelnikowi zobaczyć kontrast pomiędzy mentalnością ludzi odrzucających rzeczywistość zmartwychwstania, zamkniętych w doczesności, a prawdą o zmartwychwstaniu objawianą stopniowo przez Boga poczynając od Mojżesza, a kończąc na Jezusie.
           Kwestia wiary bądź niewiary w zmartwychwstanie i jej życiowych konsekwencji jest równie „gorąca” w naszych czasach, gdzie wielu ludzi religijnych odrzuca – tak jak saduceusze – perspektywę życia wiecznego.

 Egzegeza
 

Wówczas podeszło do Niego kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania... 

         Saduceusze (gr. saddoukaioi) to ważne stronnictwo religijne, którego nazwa nawiązuje do postaci Sadoka –kapłana z czasów Dawida 

(2 Sm 15,24-36).
Do ugrupowania tego należała zamożna i wpływowa jerozolimska arystokracja, przede wszystkim z rodów kapłańskich, ściśle związana ze Świątynią i z pałacem królewskim, a zatem mająca znaczny udział we władzy zarówno religijnej jak i politycznej. Saduceusze byli swego rodzaju oświeconą „elitą rządzącą”. Otwarci na kulturę helleńską i skłonni do kompromisów z władzą rzymską, zapewnili sobie bezpieczeństwo i wpływy.
Pod względem religijnym uznawali jedynie autorytet Tory czyli Pięcioksięgu Mojżesza, odrzucając inne księgi ST, zwłaszcza proroków. Było to zrozumiałe, ponieważ prorocy często występowali przeciw kapłanom, zarzucając im, że z kultu świątynnego uczynili narzędzie władzy. Odrzucali wiarę w zmartwychwstanie ciała, istnienie aniołów i duszy nieśmiertelnej, w sąd ostateczny, nie akceptowali też nadziei mesjanistycznych.
W związku z tym pozostawali w konflikcie ze stronnictwem faryzeuszów cieszącym się znacznie większym poparciem wśród ludu (Dz 23,6-10).
          Krótko mówiąc, saduceusze to ludzie, którym idea zmartwychwstania nie była do niczego potrzebna, i z tego powodu niezwykle trudno było głosić im Ewangelię.
Pod tym względem przypominali nieco wykształconych i pewnych swej kulturowej wyższości Greków – rodaków św. Łukasza ‑ wśród których Paweł został wyśmiany za głoszenie zmartwychwstania (Dz 17,18.32).

Mojżesz tak nam przepisał: Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu.
 
  
         Mowa tu o prawie lewiratu, które nakazywało najbliższemu krewnemu bezdzietnie zmarłego poślubić wdowę i nadać pierwszemu synowi zrodzonemu z tego związku imię zmarłego, by w ten sposób ocalał jego ród i imię 

(por. Pwt 25,5-6). Prawo to wiązało się mocno z wiarą w przyjście Mesjasza. Każdy Izraelita powinien mieć potomstwo, by oczyma swoich dzieci oglądać jego dzień. Kto umierał bezpotomnie, tracił nadzieję na widzenie owej mesjańskiej interwencji Boga w dzieje Narodu wybranego.

Otóż było siedmiu braci. Pierwszy wziął żonę i umarł bezdzietnie.  Wziął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci.   

W końcu umarła ta kobieta. 

 
         W zdaniu tym powtarza się dwukrotnie wyrażenie wziąć żonę 

(gr. lambano). Użyty czasownik sugeruje na taki sposób wchodzenia w małżeństwo, który skażony jest egoizmem. „Branie” jest przeciwieństwem dawania i samo z siebie kończy się bezpłodną śmiercią, a przecież tylko ten, kto daje siebie, może obdarzyć życiem. Wyrażona tu w formie aluzji treść znajduje potwierdzenie w realiach historycznych. U Żydów żona była nabywana za pieniądze i „posiadana” jako część majątku mężczyzny. Posag (hebr. mohar) wypłacany ojcu narzeczonej był zabezpieczeniem na wypadek śmierci męża i konieczności powrotu wdowy pod opiekę ojca.

Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę».
 
 
         Saduceusze sprowadzają wiarę w zmartwychwstanie do absurdu opierając się fałszywym założeniu, że życie „w zmartwychwstaniu” będzie niczym innym, jak ulepszoną kopią życia doczesnego. Ich pytanie sformułowane tak, jakby chodziło o tezę do poważnej dysputy teologicznej, jest w rzeczywistości podszyte ironią i obliczone na ośmieszenie Jezusa.

Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą.  Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. 

 
         Jezus udziela swoim adwersarzom poważnej odpowiedzi na niepoważne pytanie. Wychodzi od opisu „tego świata”, zamkniętego w doczesności i poddanego nieubłaganemu prawu rodzenia i umierania, by następnie ukazać „tamten świat” – nowy eon – w którym człowiek będzie uczestnikiem chwały i nieśmiertelności Boga.

        Ludzie w tym świecie żenią się i rodzą dzieci, a prokreacja jest nieustannym zmaganiem ze śmiercią, wyrazem wielkiego pragnienia, by nawet po śmierci żyć w swoim potomstwie. „Tamten świat” to eon przyszły nie w sensie czasowym, ale wertykalnym. Koegzystuje on z doczesnością, lecz dominuje w nim działanie Boga, który obdarza życiem wolnym od prawa rodzenia i umierania. W świetle tej nowej rzeczywistości małżeństwo zmienia swój sens – staje się znakiem miłości i płodności Boga (Ef 5,32), i to znakiem przejściowym, tylko na pewien czas, a nie na wieczność. Ma ono objawiać, na czym polega nasze życie w pełnej miłości relacji do Boga. Małżeństwo przestaje zarazem być koniecznością życiową wynikającą z potrzeby przetrwania w swoim potomstwie. Sensem życia i życiowym oparciem dla człowieka staje się związek z Bogiem, dlatego może on zrezygnować z małżeństwa.

  

Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania.

 
         W jakim sensie ludzie mogą stać się isángeloi – równi aniołom? 
Nie chodzi tu na pewno o podobieństwo natury: aniołowie to duchy czyste, ludzie zaś i w tym i w przyszłym życiu różnią się od nich swą cielesnością. Otóż aniołowie do „synowie Boży” (Hi 1,6; 2,1), obdarzeni majestatem, pięknem i siłą Boga! Ludzie będący już teraz adoptowanymi dziećmi Bożymi również zostaną obleczeni Jego chwałą, gdy w pełni objawi się ich synostwo Boże (1J 3,2). Teraz ta chwała jest przyćmiona przez cierpienie obecnego wieku, ale wierzący w Boga oczekują razem z całym stworzeniem objawienia się chwały synów Bożych! Obecne cierpienia wcale nie przekreślają tej chwały, która w zalążku już jest w nas obecna (por. Rz 8,18-21). Św. Paweł przedstawia nasze istnienie po zmartwychwstaniu, zestawiając je na zasadzie kontrastu z życiem obecnym: Zasiewa się zniszczalne - powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne - powstaje chwalebne; sieje się słabe - powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe - powstaje ciało duchowe. (1Kor 15,42-44)
          Drugim wymiarem owego „bycia jak aniołowie” jest zwiastowanie zmartwychwstania i objawianie chwały Boga w świecie. Angelos to zwiastun przynoszący słowo od Boga. Słowo to wskazuje nie na naturę ale na funkcję aniołów, a zatem do przyszłego świata należą już teraz ludzie, którzy głoszą Ewangelię, są zwiastunami zmartwychwstania. Łukasz – uczeń św. Pawła – pisząc Ewangelię ma bez wątpienia przed oczyma obraz Apostoła, który doskonale wcielił w życie ten ideał:
Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga (...) Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci (...) Przemija bowiem postać tego świata. Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu.
(1Kor 7,7.29-32) Paweł jest bezżennym głosicielem słowa Bożego i świadkiem zmartwychwstania, który poddał całe swoje życie jedynej i wszechogarniającej miłości Boga. Jest już w ziemskim życiu w najpełniejszym sensie „równy aniołom”!
          Jezus w czasie ziemskiego życia był nazywany „synem Dawida” czyli prawdziwym człowiekiem, a dopiero przez swoje zmartwychwstanie został ustanowiony pełnym mocy synem Bożym (Rz 1,3n) tzn. w pełni zajaśniał chwałą Syna Bożego i stał się pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8,29). Ten sposób istnienia jest obecny i w nas. Patrząc na uwielbionego Jezusa mamy pewność, że my także zmartwychwstaniemy na Jego podobieństwo.

 A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa "O krzaku". gdy Pana nazywa Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba.

 
 
         Jezus nawiązuje do Pięcioksięgu Mojżesza, na który powoływali się saduceusze, by wykazać, że Tora także mówi o zmartwychwstaniu. Bóg mówi o sobie jako o Bogu Abrahama, Izaaka i Jakuba tzn. definiuje siebie poprzez relację do konkretnych ludzi. Jest „Bogiem dla”, Bogiem w relacji, a nie można przecież być w relacji do kogoś, kto nie istnieje, zatem Abraham i jego potomkowie, choć umarli, istnieją, żyją! Ich śmierć nie zniweczyła miłości Boga do nich. Ta miłość jest silniejsza niż śmierć!

 Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją».

          Bóg jest samym Życiem i dawcą życia, śmierć nie jest Jego dziełem 
(Mdr 1,13; 11,26). Śmierć jest największym oszustwem diabła ojca kłamstwa, ponieważ jawi się jako przekreślenie dobroci Boga, podczas gdy w rzeczywistości śmierć stała się dzięki Chrystusowi krokiem w stronę spotkania z Bogiem. Aby uczestniczyć w tym niezniszczalnym życiu, mocniejszym niż śmierć, trzeba żyć dla Pana a nie dla siebie, w bezpłodnym egoizmie (Rz 14,8).  
Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: «Nauczycielu, dobrześ powiedział»  bo już o nic nie śmieli Go pytać.

        Podobnie jak w innych dysputach, przeciwnicy Jezusa milkną, choć nie oznacza to niestety, że przybliżyli się do Jezusa i Jego nauki. Ich serca pozostają zatwardziałe i uparte w niewierze. 


   
   




 MEDITATIO -   ROZWAŻAJ


         Wiara w zmartwychwstanie skrystalizowała się w czasach wielkich prześladowań za Machabeuszów, którzy umierali za wierność Bogu i jego Prawu. Oni oddawali życie nie z powodu przepisu np. zakazującego spożywania wieprzowiny, ale za tę osobową więź z Bogiem, która każe Psalmiście wyznać: Nie ma dla mnie dobra poza Tobą... (Ps 16,2). 

Z tej żarliwej miłości do Boga, który mnie pierwej ukochał, rodzi się przekonanie, że Bóg nie może mnie zostawić w śmierci, porzucić w ciemności i rozpaczy (Ps 16,10).
          Z kolei wiara w zmartwychwstanie pozwala bez lęku oddawać życie w trudach apostolstwa, przezwyciężaniu własnego egoizmu, a nawet w krwawym męczeństwie (2Tm 6,8). Źródłem tej zdumiewającej mocy nie była jakaś doktryna, ale „dotknięcie” Zmartwychwstałego, doświadczenie osobowego spotkania z Panem. Paweł żyjąc wśród nieustannych trudów, trosk i niebezpieczeństw, żyje wielką nadzieją, że zawsze będzie z Panem 

(1Tes 4,17), on sam i jego duchowe dzieci. Zmartwychwstanie polega właśnie na najściślejszym zjednoczeniu z Panem Jezusem i z Ojcem! Nie ma życia wiecznego bez Jezusa.


     
  





ORATIO -  MÓDL SIĘ


Spraw, Panie, aby moja wiara była mocna i radosna (Paweł VI)

Panie, wierzę, chcę wierzyć w Ciebie!
Spraw, żeby wiara moja była pełna, żeby przenikała moje myśli,
mój sposób sądzenia o rzeczach Bożych i rzeczach ludzkich.







CONTEMPLATIO - ACTIO - ŻYJ SŁOWEM  


        Popatrz na Jezusa, „wiernego Świadka” (Ap 3,14) i w świetle Jego obecności zobacz, jak w twoim życiu przeplatają się te dwa wymiary, o których mówi dzisiejsza Ewangelia: życie „w tym świecie” i życie w mocy zmartwychwstania. Z jednej strony dochodzi do głosu egoizm, chęć brania, używania i lęk przed śmiercią, z drugiej zaś – owoce nowego życia, które już jest w tobie od chrztu: miłość Boga ponad wszystko, przejawy bezinteresownej, ofiarnej miłości, pragnienie dawania innym Chrystusa, który żyje w tobie... Spróbuj dostrzec jedno i drugie, i opowiedz się za życiem obfitym, które już teraz obiecuje Jezus swoim uczniom. Pozwól, by Duch Święty rozpalał w tobie coraz mocniej pragnienie i pasję życia tym „wielkim zmartwychwstaniem”.


        Co zrobię, aby zawsze mieć przed oczyma Pana i już teraz żyć bardziej świadomie „w mocy zmartwychwstania”? Nad którym z wymiarów tego nowego życia będę szczególnie pracował w tym tygodniu, miesiącu?
Jakie postanowienie podsuwa mi Duch Święty? 


ks. Józef Maciąg , Lublin

W opracowaniu wykorzystano: S. Fausti, Wspólnota czyta Ewangelię według 
św. ŁukaszaCzęstochowa 2006